Nasze pielgrzymki
Trzęsacz 2013

POLSKIE MORZE ORAZ OKOLICE BLIŻSZE I DALSZE

PIELGRZYMKO-WCZASY
02.07.2013r. – 09.07.2013r.



Nadeszła pora na kolejną pielgrzymkę. To już 23 pielgrzymka naszej parafii, którą zorganizował ks. Grzegorz Rajs.

Wyruszyliśmy w pierwszym tygodniu lipca. Tym razem naszym celem było Północno-Zachodnie Wybrzeże Polski. Wyjechaliśmy z Bytomia wieczorem o godzinie 20.00 i jak zwykle podróż rozpoczęliśmy od modlitwy – różaniec i śpiew.

Do ośrodka w Trzęsaczu dotarliśmy 3-go lipca bladym świtem. Na miejscu przywitała nas ładna pogoda. Walcząc z ciężkimi bagażami ruszyliśmy, aby zakwaterować się w naszych domkach. Odsapnęliśmy dwie godziny po czym udaliśmy się na śniadanie. Przed posiłkiem przywitał nas ksiądz proboszcz tamtejszej parafii. Po śniadaniu zwiedzaliśmy okolicę, w której zamieszkaliśmy na siedem dni.

Wyruszyliśmy w kierunku morza, gdzie znajduje się najbardziej znany obiekt w Trzęsaczu – ruiny kościoła stojące na szczycie kilkudziesięciometrowej wydmy. Niedaleko, bo po drugiej stronie drogi, znajduje się XIX-wieczny pałac, który otacza malowniczy park założony 200 lat temu. Rosną w nim stare lipy, buki i graby o obwodzie pnia 4-5 m. Z punktu widokowego rozciąga się piękny widok na całą okolicę.

No i wreszcie plaża! Przywitaliśmy morze, a mając wolny czas do obiadu, spędziliśmy go zażywając kąpieli słonecznej. Woda, ku naszemu zdziwieniu, była ciepła, jak na nasze polskie morze.

O godzinie 13.00 wysłuchaliśmy koncertu organowego w kościele p.w. Miłosierdzia Bożego w Trzęsaczu, który wykonany był specjalnie dla Parafian z Suchej Góry. Po koncercie uczestniczyliśmy we Mszy św. koncelebrowanej, a po obiedzie udaliśmy się autokarem do Pogorzelicy, gdzie wolny czas wykorzystaliśmy na morskich kąpielach i plażowaniu. Plaża była szeroka, czysta i prawie pusta – zachęcała do „słonecznych kąpieli”.

Do ośrodka powróciliśmy o godzinie 19.00. Zjedliśmy kolację, po czym dla chętnych na zakończenie pierwszego dnia pielgrzymowania, ksiądz Grzegorz zaproponował modlitwę – Apel Jasnogórski na plaży, a po godzinie 21-szej biesiadę. Szczęśliwi, pełni wrażeń i zadowoleni z dobrze przeżytego dnia wróciliśmy do pokoi, aby udać się na spoczynek.

Dnia 04. lipca, bardzo wczesnym rankiem bo już o 5.30 ksiądz Grzegorz Rajs z księdzem Grzegorzem Kozakiewiczem odprawili Mszę św. w tamtejszym kościele. A po czasie przeznaczonym na przeżycia duchowe przyszedł czas na posiłek. Po śniadaniu i spakowaniu prowiantu udaliśmy się do autokaru. Najpierw czekała nas przeprawa promowa w Świnoujściu, a następnie odwiedziny. Jechaliśmy bowiem z wizytą do naszych sąsiadów – Niemiec – na wyspę Rugia.

Rugia jest największą wyspą naszych zachodnich sąsiadów. Składa się z około 30 półwyspów i wysepek tworząc przepiękny archipelag u wybrzeży Meklemburgii. Ta niemiecka wyspa to istny raj dla rowerzystów, znajduje się tam bowiem setki kilometrów przepięknych tras rowerowych.

Zdążając do miasta Straslund przejechaliśmy mostem Rubenbrucken, który liczy sobie 2,8 km długości i 126 m wysoki – robi wrażenie. Po mieście oprowadził nas przewodnik pan Mirosławem Nieśpielski. Dzięki niemu zobaczyliśmy Stare Miasto, które wpisane jest na Listę Światowego Dziedzictwa UNESCO: Nowy Rynek, Kościół NMP, Stary Rynek, Dwór Artusa, Ratusz z podcieniami, kościół. św. Mikołaja. Atrakcją w tym mieście było zjedzenie bułki ze śledziem, która smakowała wyśmienicie. Miejscowość ta zrobiła na nas ogromne wrażenie. Muszę zaznaczyć tutaj, że Stralsund jest jednym z najważniejszych nadbałtyckich miast handlowych.

Po czasie wolnym udaliśmy się w dalszą drogę. Mijając kościół św. Jakuba, stocznię Folsberga, port rybacki dojechaliśmy do Putgarten – najbardziej na północ wysuniętego przylądku Niemiec, gdzie zmieniliśmy środek transportu – przesiedliśmy się do kolejki turystycznej, która zawiozła nas do Arkony (miejscowości jest znanym ośrodkiem kultu pogańskiego boga Świętowita i najważniejszym miejscem kultu religijnego Słowian nadbałtyckich), aby zobaczyć plażę i morze po niemieckiej stronie. Jednak najpierw musieliśmy pokonać 230 schodów. W mgnieniu oka pokonaliśmy stopnie, by zobaczyć kamienistą plażę. Czas spędzony na niej przeznaczyliśmy na zrobienie zdjęć oraz krótki odpoczynek.

Do ośrodka wróciliśmy około godziny 22.00, zmęczeni, ale zadowoleni. Po pysznym posiłku udaliśmy się na upragniony odpoczynek, aby nabrać sił przed nowymi wyzwaniami. W tym dniu pokonaliśmy 250 km.
05. lipca wyruszyliśmy o godzinie 8.00 do Kamienia Pomorskiego i Szczecina. Zwiedzaliśmy wraz z przewodniczką panią Kingą Pelczar miasto słynące z lecznictwa uzdrowiskowego, położonego w rozlewisku cieśniny Dziwny. Na terenie miasta występują istotne w lecznictwie źródła solankowe i pokłady borowiny. Najwspanialszym obiektem zabytkowym Kamienia Pomorskiego jest katedra – Sanktuarium Krzyża Świętego. We wnętrzu katedry uwagę zwracają XVII-wieczne barokowe organy oraz barokowa ambona. Krzyżowo-żebrowe i gwieździste sklepienia katedry ozdobione są średniowiecznymi motywami roślinnymi. Znajduje się tam również kaplica Cudownego Obrazu Pana Jezusa Ukrzyżowanego i słynne organy, jedne z pięciu największych i najlepszych na świecie. Fundatorem tego instrumentu kościelnego był książę Bogumił de la Kreu, autor powiedzenia tak chętnie cytowanego przez Jurka Owsiaka – aby grały do końca świata i jeszcze jeden dzień dłużej.

Byliśmy zachwyceni pięknem świątyni oraz tajemniczością ogrodu, który ją otaczał. Oprowadziła nas po nim pani przewodnik, a wychodząc z niego przekonaliśmy się o sensie powiedzenia – góra z górą się nie zejdzie, ale człowiek z człowiekiem tak. W Kamieniu Pomorskim bowiem spotkaliśmy naszego parafianina – misjonarza księdza Romana Woźnicę, który przebywał wraz z grupą Claret Gospel na gościnnych występach.

Pozostawiając za sobą mury świątyni wyruszyliśmy w kierunku Szczecina. Gdy dotarliśmy na miejsce odwiedziliśmy OO. Dominikanów, gdzie uczestniczyliśmy we Mszy świętej. (Siłę do dalszego pielgrzymowania czerpiemy właśnie z codziennych Eucharystii.) Po czasie przeznaczonym na przeżycia duchowe, przyszedł czas na coś dla ciała. W lokalu „Pasibrzuch” czekał na nas przygotowany smaczny obiad. Po posiłku rozpoczęliśmy autokarowo-piesze zwiedzanie trasy zamkowej: Zamek Książąt Pomorskich, Kościół św. Piotra i Pawła, Plac Trzech Orłów, Trasy Hakena, Wały Chrobrego i Katedrę św. Jakuba. Spacerowaliśmy po alejkach porośniętych pięknymi platanami. Mieliśmy również czas na małe zakupowe szaleństwo w „Galerii Kaskada”.
O godzinie 16.30 odbył się rejs statkiem „Dziewanna”. Pogoda była wspaniała, widoki i humory także. O porcie, stoczni i nie tylko, bardzo ciekawie opowiadał pan kapitan. Przyjemne chwile na statku spędziliśmy do godziny 17.30. Następnie udaliśmy się w drogę powrotną do Trzęsacza, gdzie czekała na nas kolacja.

Kolejny dzień za nami. Co jeszcze się wydarzy…?

Sobotę, 06. lipca rozpoczęliśmy oczywiście od śniadania, a już pół godziny później byliśmy w drodze do Trzebiatowa, Koszalina i Kołobrzegu.

Pierwszym miejscem, w którym się zatrzymaliśmy był Trzebiatów. Nawiedziliśmy tam Sanktuarium Macierzyństwa N.M.P., gdzie na szczególną uwagę zasługuje obraz ołtarzowy, który przedstawia Matkę Bożą z wieńcem gwiazd nad głową, długimi włosami, księżycem pod stopami, trzymającą w lewej ręce Dzieciątko Jezus. Znajdują się tam również piękne witraże i jeden z najstarszych dzwonów w Polsce. Po zwiedzeniu każdy miał wolny czas na indywidualną modlitwę, a następnie udaliśmy się przed ratusz, gdzie zrobiliśmy sobie pamiątkowe grupowe zdjęcie.

Do Kołobrzegu dotarliśmy o godzinie 9.30. Pani przewodnik Grażyna Kościerzyńska pokazała nam główne zabytki Kołobrzegu – Konkatedrę, gdzie do najcenniejszych zabytków należy krucyfiks z 1330 roku, chrzcielnica z 1355 r., gotycka menora z 1327 r. i gotycki świeczniki. Świątynia wywarła na nas ogromne wrażenie. Pani Grażynka oprowadziła nas również po Złotej Uliczce, gdzie odtworzono przedwojenną zabudowę, parku zdrojowym, którym jest największym parkiem w mieście (obejmuje obszar 31 ha). Rośnie w nim wiele okazów starych drzew (m.in. dęby, graby, jesiony, akacje czy jodły). Przyjemnie jest tam spacerować i odpoczywać. Atrakcją Kołobrzegu jest źródło solanki znajdujące się na Wyspie Solnej. Z małego kranu, nazywanego „rzygaczem” wpływa do kamiennej studzienki strumień sześcioprocentowego wodnego roztworu soli. Każdy z nas kosztował smaku solanki, który palił przełyk. Solanka jest gotową zalewą do kiszenia ogórków, z której korzystają tamtejsi mieszkańcy.

W Kołobrzegu nie mogliśmy nie zatrzymać się przy pomniku 1000-lecia ustanowienia biskupstwa w tym mieście, autorstwa J. Szostały. W Kołobrzegu znajduje się także znany nam z festiwalów amfiteatr, elitarne sanatoria oraz Muzeum Oręża Polskiego. W muzeum zobaczyć można m.in. uzbrojenie, oporządzenie i mundury żołnierzy polskich z I i II wojny światowej, samochody, samoloty, broń pancerna.

Następnie autokarem pojechaliśmy na plażę, gdzie spędziliśmy czas do godz. 13.00. W drodze do Koszlina podziwialiśmy rosnące przy drodze 800-letnie dęby oraz miejscowość Sianorzędy, w których znajduje się skansen chleba. Minęliśmy także Tyniec (pole wiatrakowe), Mścice znane z elewatorów zbożowych, mieszczące 150 tys. ton oraz muzeum aut zabytkowych. Przejeżdżając przez Koniaków pani przewodnik podała nam kilka ciekawostek m. in., że w tamtejszym seminarium przebywał Jan Paweł II.

Ulicą Koszlińską wjechaliśmy do Koszlina, gdzie odwiedzających wita jeździec na koniu. Pan kierowca Marek wybrał krótszą drogę, abyśmy mogli zdążyć na obiad, który zjedliśmy w stołówce Politechnice Koszalińskiej. Po posiłku ruszyliśmy na podbój miasta.

Pierwszym miejscem, które odwiedziliśmy była Katedra. Później spacerowaliśmy zwiedzając Pałac Młynarza, Park Książąt Pomorskich, amfiteatr, domek kata oraz ratusz.

Po tak dużej dawce ruchu autokarem udaliśmy się na Górę Chełmską – miejsce kultu z kaplicą prowadzoną przez siostry Szensztackie. O godzinie 17.00 uczestniczyliśmy we Mszy św. koncelebrowanej, a następnie siostry zaprosiły nas na kawę i pyszny placek drożdżowy. Otworzyły sklepik dla odwiedzających, aby każdy z nas mógł zakupić sobie pamiątkę. O godzinie 19.00 pożegnaliśmy siostry i wyruszyliśmy do Koszlina na przejażdżkę kolejką wąskotorową do Manowa, gdzie na zakończenie piątego dnia było ognisko i śpiew przy palącym się do późna ogniu. Nie zabrakło też pysznej grillowanej kiełbaski oraz przypieczonego chleba. Każdy z nas zawiesił także oko na pięknym zachodzie słońca. Atrakcją tego wieczoru była jazda drezyną. Atmosfera w grupie jak zwykle była do pozazdroszczenia.
Do Trzęsacza wróciliśmy późnym wieczorem.

7 lipca rozpoczęliśmy od uczestnictwa w Eucharystii w parafialnym kościele o godzinie 7.15. Z Trzęsacza wyjechaliśmy o 9.00, by już godzinę później być w Międzyzdrojach i zobaczyć słynną polską Aleję Gwiazd z odciskami dłoni znanych artystów. Potem podziwialiśmy Jeziorko Turkusowe, zaliczające się do 100 cudów natury w Polsce. Następnie spacerowaliśmy po Wolińskim Parku Narodowym, w którym występuje ponad 1300 gatunków roślin, w tym wiele chronionych i rzadkich oraz ponad 230 gatunków ptaków. Wolny czas przeznaczyliśmy na spacer po ślicznym molo i wzgórzu Zielonka.

Aby dotrzeć do Świnoujścia udaliśmy się na prom. W drodze do nadmorskiego kurortu mijaliśmy piękne platany klonolistne. Świnoujście to miejscowość położona na 3 dużych wyspach: Uznam, Wolin, Karsibór oraz na kilkudziesięciu małych, niezamieszkanych wysepkach.

Będąc już na miejscu zwiedziliśmy miasto oraz latarnię. Przyroda i widoki wokół zachwycały nas a słońce pięknie opaliło nasze ciała.

O godzinie 13.30 zjedliśmy posiłek w restauracji „Gospodnik”, aby następnie wyruszyć w rejs statkiem Chateaubriand. Rejs trwał 2 godziny, a my odpoczywaliśmy i podziwialiśmy statki zacumowane przy nabrzeżu, kormorany gnieżdżące się na drzewach oraz piękną przyrodę. Ładne widoki i świeże powietrze sprawiły, że poczuliśmy się bardzo zrelaksowani, odprężeni.

Do ośrodka, w który nocowaliśmy, wróciliśmy na kolację. Po smacznym posiłku udaliśmy się na upragniony odpoczynek.

Siódmego, i niestety ostatniego dnia, spakowaliśmy bagaże i pożegnaliśmy Trzęsacz. Żal było odjeżdżać, ale niestety wszystko kiedyś się kończy. Ruszyliśmy zatem w kierunku Frankfurtu nad Odrą, który jest miastem granicznym, a czas spędzonym w tym pięknym mieście przeznaczyliśmy według własnego uznania – robiąc zakupy lub odpoczywając.

Następnym przystankiem było Sanktuarium Miłosierdzia Bożego w Świebodzinie, gdzie o godzinie 16.00 ksiądz Grzegorz Rajs i ksiądz Grzegorz Kozakiewicz odprawili Mszę św. Dalej podjechaliśmy autokarem w pobliże ogromnej figury Chrystusa, który ogarnia świat swoimi ramionami. Pomnik poraża swoją wielkością (36m wysokości, a nasyp 16m). Figura Jezusa Chrystusa Króla Wszechświata to dar społeczności ludzi wierzących.

Po obiadokolacji w restauracji „U Toma” spacerowaliśmy zwiedzając Świebodzin. Ryneczek miasta jest bardzo zadbany i ukwiecony. Warto zaznaczyć, że znajduje tu się sławna ławeczka Niemena, a prawie każdy z nas chciał się do Czesia przysiąść, przytulić, pogłaskać i poczuć jego artystyczną duszę. Upamiętniliśmy te chwile robiąc zdjęcia.

Pielgrzymka trwała niecały tydzień i choć na chwilę pozwoliła nam odetchnąć od codziennych obowiązków, jak również skupić się na rzeczach ważniejszych. Śmiało możemy powiedzieć, że „naładowaliśmy baterie”.

Wzmocniliśmy się duchowo, zyskaliśmy nowe doświadczenia i piękne wspomnienia. Wróciliśmy do Bytomia pełni wiary i myślę, że z jednakową myślą: To był jeden z najpiękniejszych tygodni w życiu, a to dlatego, że spędzonych w przyjaznym gronie i modlitewnej atmosferze.

Mam nadzieję, że ta krótka relacja choć w małym stopniu odda to, co widzieliśmy i przeżyliśmy oraz gorąco zachęci do uczestnictwa w kolejnych pielgrzymkach.

W imieniu Uczestników wyjazdu dziękuję księdzu Grzegorzowi Rajsowi za trud włożony w organizację pielgrzymki. Dziękuję Panom kierowcom za to, że bezpieczne dowieźli nas do wyznaczonych celów, a wszystkim Pielgrzymom, za ich otwartość, radość serca oraz wspaniałą atmosferę. Należy także podziękować Panu Bogu za wspaniałą słoneczną pogodę oraz błogosławieństwo, którym nas obdarza każdego dnia.

Szczęść Boże!

Anna Więdłocha

Copyright © Parafia św. Michała Archanioła         Projekt: Wojciech Sitko         Redakcja: sg.par@wp.pl         Liczba odwiedzin: